Często słyszę marudzenia ludzi "tyle wpłacam na ZUS, a w ogóle nie leczę w państwowej służbie zdrowia".
Osoba prowadząca działalność płaci obecnie około 3 tys. zł rocznie ubezpieczenia zdrowotnego do ZUS. Czyli pracując 40 lat będzie 120 tys. zł.
Ostatnio rozmawiałem z osobą, której dziecko chorowało na białaczkę. Ponad roczna kuracja lekiem o nazwie imatinib kosztowała około 140 tys. zł. Do tego dochodzą koszty związane z innymi aspektami tego leczenia - pewnie też nie najmniejsze.
Zestawiając te dwie kwoty proponuję każdemu kto lubi marudzić na składki zdrowotne zastanowić się co woli:
* wykorzystać wszystko co wpłacił do ZUS albo i więcej do końca przyszłego roku lecząc na przykład białaczkę,
* czy umrzeć w wieku 100 lat ze świadomością, że nie chorując nic nie wydał z pieniędzy wpłaconych do ZUS?
Życzę zdrowia :-)